Tagi

, , ,

Autor: Joanna Berendt

spotkanieDzisiaj rano niespodziewanie odebrałam niezwykły telefon. Zadzwonił nieznany mi numer. Odebrałam z lekką ciekawością i jednocześnie niepewnością „kto to?, po co? Itp.”

Powiedziałam „Słucham”. Nastąpiła chwila ciszy, po czym nieznana mi osoba zaczęła z prędkością światła mówić, coś w stylu „widzi Pani, to wcale nie tak miało być… Ja poprosiłam syna by porozmawiał z Panią i tłumaczyłam mu że nauczyciele są po stronie uczniów i że choć czasem bywają srodzy i stawiają wysoko wymagania to naprawdę nie są tacy źli. Ale nie mówiłam mu żeby coś od razu rozrabiał a już o wybijaniu szyby to wcale nie było mowy. A swoją drogą to trochę Pani przesadza, żeby tak gnębić młodzież przecież oni mają tyle swoich kłopotów i nie powiem żeby się Pani sama nie prosiła o kłopoty. Zupełny brak zrozumienia…”

Przyznam zatkało mnie. Słuchałam i z coraz większym zdumieniem otwierały mi się oczy. Już chciałam powiedzieć, że się Pani pomyliła i miałam przez chwilkę ochotę dodać „i proszę na przyszłość sprawdzać numer nim Pani wybierze”  jednak wzięłam głęboki wdech i sprawdziłam co teraz czuję.

Moje ciało jakby dygotało. Byłam naprawdę poruszona. Poruszona tym, iż tak nagle usłyszałam historię tej kobiety i jej syna. Historię, która była dla nich naprawdę ważna. Wielkie wrażenie wywarł na mnie fakt, iż niespodziewanie zostałam włączona w bardzo silną energię zdarzenia, które było dla tych ludzi ważne  i jednocześnie ciężkie.

Poczułam, jak rozkwita moja potrzeba połączenia i wsparcia mojej rozmówczyni…

Poczekałam jak skończy i powoli rozpoczęłam rozmowę. Powiedziałam, iż prawdopodobnie jest to pomyłka, gdyż ja nie jestem niczyją nauczycielką i nawet nie znam tej Pani syna. Opowiedziałam, iż widzę jak bardzo troszczy się o syna i że słuchając tego naprawdę się wzruszyłam, a także to, że usłyszałam jak zależy tej Pani na sprawiedliwym traktowaniu młodzieży, na okazywaniu im szacunku.

Nie wiedziałam co powie moja rozmówczyni jednak z pełną otwartością na to co odpowie spytałam, czy może byłoby dla niej pomoce porozmawianie z kimś teraz o tym – skoro nasze telefony w jakiś nieznany sposób zdecydowały w ten ciepły letni poranek się połączyć.

Moja rozmówczyni była również poruszona i zaskoczona a jednocześnie chyba wdzięczna i zaciekawiona. Ostatecznie nasza rozmowa trwała jeszcze ok. 40 minut podczas których była przestrzeń na smutek i łzy, po prawdziwe połączenie się z potrzebą bezpieczeństwa i chęcią wsparcia syna. Były też momenty złości i frustracji a także dostrzeżenia stojących za nimi oczekiwań wobec nauczycielki i szkoły.

Słuchałam tej kobiety z otwartym sercem, z ciekawością i zainteresowaniem, bez rad czy ocen po prostu przyjmując i jakby towarzysząc temu co się pojawi w rozmowie. Bez żadnego konkretnego celu do osiągnięcia czy rozwiązania sytuacji. Byłam niczym lustro czy tafla wody odzwierciedlające uczucia rozmówczyni i to co w danym momencie się w niej dzieje.

W pewnym momencie zapadła po drugiej stronie cisza – nie miałam pewności co się dzieje, pomyślałam coś o jakości połączenia, ale gdzieś w środku poczułam „jest w domu” i milczałam również. Po kilku minutach całkowitej ciszy moja rozmówczyni się odezwała i powiedziała „dziękuje – wiesz tak poczułam, że cokolwiek się stanie damy radę, będzie dobrze. I jeszcze dotarło do mnie, iż chcę więcej spędzać czasu z synem, chcę wiedzieć co się z nim dzieje. Dziękuję  za rozmowę i pomoc”. Kobieta się rozłączyła. Czułam, że była w procesie. Nawiązała połączenie ze swoimi potrzebami, poczuła ich piękno i wagę i z tego poziomu zapragnęła zadbać o nie. Uśmiechnęłam się do siebie na myśl o słowach dziękuję za pomoc.  Naprawdę nic nie zrobiłam, nie powiedziałam jej co ma robić, nie pocieszałam, nie osądzałam, nie mobilizowałam. Nic – po prostu byłam a już to tyle jej dało. Ten niezwykły zbieg okoliczności tak dużo dał nam obu. Jestem za to niezwykle wdzięczna. Ta rozmowa dała mi również bardzo dużo – skłoniła do refleksji, a jednocześnie doświadczyłam niemal magicznego połączenia z drugim człowiekiem. Teraz jak zadzwoni nieznany mi numer będę z ciekawością mówić: „Słucham…”